poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Zaczyna się wcześnie...



    Aby nabrać pewności w siodle, potrzeba trochę czasu, nawet w przypadku uzdolnionego jeźdźca, dlatego najważniejsze są tutaj cierpliwość i wytrwałość. Przy jeździe konnej, inaczej niż w większości innych dyscyplin sportowych, trzeba myśleć o wielu rzeczach naraz. Musi upłynąć sporo czasu, zanim to wejdzie w krew i zanim osiągnie się pożądaną harmonię między koniem a jeźdźcem. Wychodząc z tego założenia, trzeba jazdę konną zacząć w miarę wcześnie. Nie należy się przy tym martwić o ewentualne skrzywienia nóg lub kręgosłupa. Lekarze sportowi nie widzą tutaj żadnych przeszkód, o ile małe dzieci nie przesadzają z tym, co dobre. Godzina jazdy dziennie w przypadku wysportowanych dzieci od lat sześciu nie szkodzi ani nogom, ani kręgosłupowi, natomiast sport wyczynowy jest absolutnie niewskazany.



    Małe dzieci powinny się uczyć balansowania na koniu, na lonży, dopóki nie będą mogły same chwycić wodzy. Podczas lonżowania instruktor jazdy konnej trzyma konia na długiej linie. On określa, w jakim tempie porusza się koń, czy porusza się stępem, kłusem czy galopem. Jeździec powinien się skoncentrować najpierw na utrzymaniu się w siodle, a później na właściwym dosiadzie.



   Aby chronić głowę, konia należy dosiadać w toczku z ochroną podbródka. W szkołach jeździeckich jest to obowiązkiem.



    Dzieci do lat dwunastu nie powinny się przesiadać na konie duże. Muszą mieć na tyle długie nogi, by prawidłowo dosiąść konia i móc używać tzw. pomocy jeździeckich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz